Pędzimy co sił do Uzbekistanu, do Taszkientu, na spotkanie z rodzicami! Termin za parę dni, a nam został do przejechania prawie cały Tadżykistan. Byle tylko tunele nie były zamknięte, byle nie przetrzymali nas na granicy, byle w stolicy Tadżykistanu – Duszabne wydali szybko uzbecką wizę, byle zębatka dociągnęła…
A propos zębatki. Gdy umawialiśmy się na spotkanie, mama spytała, czy czegoś z Polski nie potrzebujemy.
– Nie, nie róbcie sobie problemów…
– Śmiało, śmiało, będziemy przecież mieli bardzo mały bagaż, przywieziemy wszystko, czego potrzebujecie.
– Skoro tak… to mamy prośbę o: dwie zębatki, dwa łańcuchy, dwie tylne opony, olej, filtry, świece…
Rodzice, pytając o nasze potrzeby zapewne mieli na myśli dodatkowe ubrania lub kosmetyki, niemniej do końca mężnie utrzymywali, że nasze „zamówienie”, składające się z nowych części motorków (po 20 000 km co nieco się nam zużyło), to żaden kłopot.
Jak na złość w Duszanbe łapie nas koszmarne zatrucie. Jednak nie ma czasu użalać się nad sobą, aplikujemy komplet awaryjnych pigułek i w drogę.

Zdążyliśmy zgodnie z planem. Rodzice przylecieli do Taszkientu dzień wcześniej, czekają na nas w świetnych humorach, pod troskliwą opieką mieszkających tu państwa Hani i Sławka Strzałkowskich (ogromne podziękowania jeszcze raz!!!). Gdy zobaczyliśmy dwie wielkie chińskie torby, w których sprytnie upakowali opony i pozostałe części motocyklowe, oczy wyszły nam na wierzch z podziwu. Motorkami zajmiemy się jednak innym razem. Teraz zostawiamy je w Taszkiencie i jedziemy we czwórkę na objazd Uzbekistanu.

DSC_0611
Pakiet urodzinowy

Do Uzbekistanu przyjeżdża się przede wszystkim oglądać zabytki Jedwabnego Szlaku, zwłaszcza legendarne miasta: Samarkandę, Bucharę i Chiwę. Tak też przebiega nasza marszruta. Na pierwszy ogień idzie Samarkanda, stolica imperium Timura (o niej niebawem więcej w wersji papierowej). Odrestaurowane zabytki robią wrażenie, choć czasem wydają się zbyt skrupulatnie odnowione. Niekiedy trudno zorientować się, które budowle wzniesiono w ostatnim czasie, a które pochodzą z minionych stuleci. Władze Samarkandy w specyficzny sposób opiekują się miastem. Główny wysiłek wkładany jest w utrzymanie parków otaczających zabytki oraz odrestaurowanie fasad budynków przy głównych ulicach, aby ukryć dawne postkomunistyczne blokowiska i gliniane domostwa. Zabiegi te ostro trącą hipokryzją, jednak wywierają zamierzony efekt: turysta, który nie zboczy ze standardowej trasy zwiedzania (a autokary zagranicznych wycieczek kłębią się przed każdym mauzoleum i meczetem), zapamięta Samarkandę jako nowoczesne i zadbane miasto.

samarkanda_podroze_005_DSC_0819
Registan, najważniejszy zabytek Samarkandy
samarkanda_podroze_007_DSC_0728
Złoty Meczet, Regisnan, Samarkanda
samarkanda_podroze_009_DSC_0792
Wnętrze Złotego Meczetu w Samarkandzie
samarkanda_podroze_029_DSC_0508
Szach-e-Zinda, czyli Żyjący Król, tu pochowani są najważniejsi mieszkańcy Samarkandy
samarkanda_podroze_038_DSC_0463
Szach – e – Zinda to dla muzułmanów miejsce modlitwy
samarkanda_podroze_078_DSC_0528
Nie wszystko w Samarkandzie jest nowoczesne
samarkanda_podroze_062_DSC_0327
Bazar Siob w Samarkandzie
samarkanda_podroze_074_DSC_0380
Bazar Siob w Samarkandzie
samarkanda_podroze_059_DSC_0319
Jałmużna przed meczetem w piątek, Samarkanda
samarkanda_podroze_054_DSC_0275
Ablucje przed piątkową modlitwą w meczecie, Samarkanda
samarkanda_podroze_055_DSC_0297
Uzbeccy muzułmanie podczas modlitwy w meczecie

Żeby nieco odsapnąć od „niebieskich kopułek”, jedziemy w plener nad jezioro Aydorkul Rodzice mają okazję spędzić noc w jurcie (jurty sa kazachskie, Uzbecy co do zasady nie byli koczownikami jak ich sąsiedzi).

DSC_0172
Kazachskie jurty nieopodal jeziora Aydorkul
DSC_0249
Przed domem
DSC_0239
Pora na dobranoc
DSC_0197
I tyle ich widzieli
DSC_0245
Na jedwabnym Szlaku musi być wielbłąd
DSC_0266
Nad jeziorem Aydorkul
DSC_0280
Jednostka pływająca nad jeziorem Aydorkul
DSC_0300
Szpan na plaży, jezioro Aydorkul
DSC_0287
Nad jeziorem Aydorkul – próba rozpalenia ogniska

Buchara przypadła nam do gustu dużo bardziej od Samarkandy. Mniej monumentalna, za to prawdziwsza. W wielu klimatycznych zaułkach starego miasta wciąż toczy się w zwyczajne życie.

DSC_0388
Kryte targowisko z pamiątkami w Bucharze
DSC_0409
Nauka w medresie, Buchara
DSC_0333
Sala tronowa emirów Buchary
DSC_0344
Zindan, więzienie Buchary, gdzie m. in. przetrzymywano latami brytyjskich szpiegów Stoddarta i Conollego w czasach Wielkiej Gry
DSC_0375
Zaporożec ze starówki, Buchara
DSC_0320
Przerwa lekcyjna, Buchara
DSC_0396
Tkanie słynnych uzbeckich dywanów
DSC_0423
Bazar w Bucharze
DSC_0419
Bazar w Bucharze
DSC_0327
Ark, cytadela, w której rezydowali emirowie Buchary
DSC_0361
Medresa Chor Minor, Buchara

Wreszcie docieramy do Chiwy. Nawet ci, którzy nie przepadają za tego rodzaju zwiedzaniem, muszą przyznać, że Chiwa robi wrażenie. Nic dziwnego, że karawany, które przybywały tu po przemierzeniu turkmeńskich pustyń, sławiły w świecie piękno miasta. Dziś Chiwa funkcjonuje w zasadzie wyłącznie jako zabytek. Krążący po starówce ludzie to głównie zagraniczni turyści. Za to tuż za murami, gdzie wesoło rozsiadł się barwny, hałaśliwy bazar, tętni życie. Godzinami szwendamy się po nim, co pewien czas targując się zawzięcie o owoce i orzechy.

DSC_0924
Widok z minarteru w Chiwie
DSC_0854
Chiwa, niedokończony minaret, który miał byać tak wysoki, aby moża było zobaczyć z niego Bucharę
DSC_1011
Chiwa, widok z murów obronnych
DSC_1007
Mury obronne w Chiwie
DSC_0996
Na murach obronnych w Chiwie
DSC_0889
Chiwa to wymarzone miejsce na ślubną ceremonię
DSC_0901
Nowożeńcy po wizycie w mauzoleum Sayid-Allauddin
DSC_0479
Zewnętrzna strona murów Chiwy jest co najmniej tak samo ciekawa, jak zabytkowe wnętrze
DSC_0517
Na bazarze w Chwie
DSC_0484
Powrót z zakupów, Chiwa
DSC_0470
Uzbeckie orzechy sa bardzo kuszące
DSC_0008
Zachód słońca na murach obronnych w Chiwie
DSC_0017
Przy starym mieście w Chiwie
DSC_0945
Wnętrze Meczetu Piątkowego, Chiva
DSC_0543
Gdzieś w zakamarkach Chiwy

Nie da się jednak ukryć, że podróż śladem miast Jedwabnego Szlaku i oglądanie „za jednym zamachem” w tak potężnym stężeniu meczetów, minaretów, mauzoleów i medres, pokrytych podobnymi turkusowo – złotymi mozaikami, nieco uodparnia nas na kolejne doznania. W pewnym momencie wspaniałe budowle powszednieją. Dla nas o wiele piękniejsze i ważniejsze są wspólnie spędzone chwile, nie kończące się rozmowy nad szaszłykami i herbatą, za którymi tyle miesięcy tęskniliśmy.

You may also like...

9 Comments

  1. Piękne zdjęcia!!! Dodam tylko, że odkrywcą starożytnej Samarkandy był nasz rodak, Leon Barszczewski. Więcej na ten temat tutaj: http://sladamipolakow.wordpress.com/2012/07/22/odkrywca-starozytnej-samarkandy/

  2. I Soplica Was odwiedził 😉
    a ta pigwówka.. mmmniam… Marta Ty wiesz 😉
    Pozdrawiamy!

    1. Daj spokój, nie rozdrapuj ran, my teraz w islamskich, suchych stronach… 😉 Uściski wielkie!

  3. No proszę, w końcu do nas dotarliście ! Piękne zdjęcia. Choć te miejsca widzieliśmy wiele razy- oglądając wasze zdjęcia, czułam się tak, jakbym odkrywała je na nowo. Pozdrawiamy serdecznie i świątecznie. Hania i Sławek

    1. Tak jest, i trochę u Was zabawimy 😉 Pozdrawiamy mocno!

  4. Ej, po pierwsze, coraz trudniejsze są zagadki matematyczne :P, a po drugie pytanie: Czy w Duszanbe spaliście w przeklętym Adventurer’s Inn? Czy to też była salmonella w Waszym przypadku?

    1. Oj racja, niedługo nie będziemy już sami w stanie dostać się na swoją stronę 😉 W Duszanbe struli nas gdzie indziej, Bóg wie co to było za draństwo, nie sprawdzaliśmy…

  5. no nie ma co! jesteście EKSTRA! I rodziców też takich macie! gratulacje transportu przedmiotów pierwszej potrzeby 😉 A te miasta jak z jakichś baśni… Normalnie aż ciarki mi przechodzą i taka żądza jakiegoś wyjazdu… eh…

    1. Masz nawrót zakaźnej choroby niemożności usiedzenia na d… , co Kasiu? Uściski!

Skomentuj Andrzej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.