Długo polowaliśmy, żeby zobaczyć sztandarową atrakcją Półwyspu Arabskiego, czyli wyścigi wielbłądów. Teoretycznie rozgrywane są często i niemal wszędzie, ale w praktyce zdobycie jakiejkolwiek pewnej informacji, kiedy i gdzie się odbywają, graniczyło z cudem.
W końcu udało się. Przed wschodem słońca wsiadamy na motorki i jedziemy do miejscowości Al Felaij. Mimo że jest zima, wyścigi i tak muszą być rozgrywane o świcie, kiedy powietrze jeszcze nie zdąży się nagrzać. Na torze pojawiają się wielbłądy, wszyscy samochodami ruszają daleko na linię startu. Podążamy za nimi. Mężczyźni odziani w długie, białe diszdasze i ciepłe, zimowe turbany rozpoczynają przygotowania.
Wielbłądy ścigają się bez dżokejów, w związku z tym najpierw należy zamontować na ich grzbietach „system sterujący”, złożony z dwóch krótkofalówek. Dwa pozostałe nadajniki trzyma w trakcie gonitwy właściciel wielbłąda. Przez jedno radio może werbalnie poganiać swojego podopiecznego, a drugie służy do włączania obrotów bacika dzięki czemu zwierzę dostaje po tyłku na odległość.
Kilkadziesiąt wielbłądów podprowadzono do linii startu. Bomba poszła w górę! Ruszają!
– Wskakujcie do autobusu! Szybko! – ktoś zagarnia nas do jednego z pojazdów. Jedziemy w rozwrzeszczanym kondukcie samochodów przemieszczających się równolegle do galopujących zwierząt. W busie rozgorączkowani właściciele, przewieszeni przez otwarte okna, z dwiema krótkofalówkami w dłoniach sterują swoimi podopiecznymi. Zwierzęta w galopie osiągają prędkość przeszło 40 km/h.
Wracamy na linię startu na kolejną gonitwę. Teraz odbędzie się ważny konkurs a zwycięzcę kupi sułtan za 50 000 reali (jakieś 400 000 zł), jak wyjaśnia nam Humed, przedstawiciel sułtana. Emocje sięgają zenitu. Wokół Humeda robi się stopniowo coraz większe zbiegowisko.
– Mamy problem – krzywi się Humed. – Zwierzęta okazały się sudańskimi mieszańcami. Sudańskie są najszybsze, ale takiego nie kupię do stajni sułtana, bo u nas zgodnie z prawem startować mogą tylko wielbłądy czystej krwi Omańskiej. Odwołujemy wyścig.
Właściciele wielbłądów szaleją ze złości. Nie dają za wygraną, przekonują, tłumaczą. Gdy to nie pomaga, zaczynają krzyczeć, kłócić się. Awantura trwa pół godziny. W końcu wysłannikowi sułtana kończy się cierpliwość. Wsiada do samochodu, chce odjechać. Tłum wściekłych mężczyzn oblepia jego jeepa, wymachuje rękami, nie daje opuścić toru. Do akcji wkracza policja. Dopiero to uspokaja zdesperowanych właścicieli.
Impreza zakończona. Tak oto 50 000 reali przeszło koło skundlonego wielbłądziego nosa.
Nie przegapcie filmu na końcu wpisu!
Ujęcie jak wielbłąd biegnie koło drogi – mistrzowskie!
Ależ to musiało być emocjonujące!
A mnie najbardziej rozwalił wielbłądzi „system sterujący” 😀
wielblądy jak harty szczupłe to mnie zaskoczyło zawsze widziałam je wieksze i masywniejsze. bardzo ciekawy film. miło sie ogladało