Rosja się kończy. Przejeżdżamy przez południową prowincję Baszkirię, która zupełnie nie pasuje do całej reszty kraju. Aż dziw, że nie odłączyli się od Moskwy po 1990 roku. Muzułmańscy Baszkirzy zachowali własny język, ich osady mają oryginalny styl architektoniczny. Wszystko wygląda jakoś pogodniej, porządniej. Prowincja posiada też bogate złoża, m. in. ropy. Duża autonomia Baszkirii to być może cena, jaką Rosja musiała zapłacić, aby zniechęcić prowincję do całkowitej separacji.
Ural się wypłaszacza. Jeszcze faluje, zakręca, ale z minuty na minutę słabiej i słabiej. Od południa coraz częściej uderza w twarz podmuch gorącego, suchego powietrza. Drzewa rzedną i zamieniają się w kolczaste krzewy, płowieją trawy. Tylko jeden dzień jazdy, a odnosimy wrażenie, że przenieśliśmy się w kompletnie inny rejon świata.
W Orsku, gdzie przekraczamy granicę, czujemy już zapowiedź Azji Środkowej. Tętniący życiem bazar, chaotyczny ruch na drogach, klaksony, sterty owoców, aromat grillowanych szaszłyków…
Odprawa przebiega bez jakichkolwiek problemów. Rosyjski formularz na wjazd motocykli rozciąga się również na Kazachstan, więc cała procedura ogranicza się wyłącznie do stempla w paszporcie. Miło, sprawnie.
Kazachstan wita nas… plagą szarańczy. Nieopodal drogi ciągną się pola pszenicy, stąd chmary latających, czerwonoskrzydłych koników. Jest ich nieco mniej niż babeczek na Uralu, lecz ich uderzenia bolą, nie wspominając o tym, że zawartość szarańczy niewiele różni się od zawartości babeczki. Na szczęście trwa to tylko 50 km. Mówią nam, że teraz jest już po wszystkim, bo zrzucili trutkę z samolotu, dwa tygodnie temu to dopiero był wysyp szarańczy!
Wkoło po horyzont gorąca pustynia, czasem tylko wznoszą się kopalniane hałdy. Bezpowrotnie zniknęły rosyjskie zielone lasy. Jakimś cudem udaje nam się znaleźć kawałek niewyschniętej rzeczki ze zdumiewająco czystą wodą. Nasza pierwsza noc w nowym kraju…
Rozumiem, że w Kazachstanie skończył się Internet 🙂
Tęsknimy 🙂
Nikos, piekny komentarz wyrazajacy wole ludu 😉
Z mapy wynika ze sa juz w Kirgistanie, musi byc arcyciekawie i brak netu 🙂
A CHLEB?
Byłem w Baszkirii kilka razy. U nich jest etniczny pat, bo żadna z trzech grup narodowych (są jeszcze Tatarzy) nie jest w większości. Natomiast Rosjanie są (jak zwykle) aroganccy i przeświadczeni o swojej wielkiej roli w Baszkirii. Jak Tatarzy się spikną z Baszkirami, to może się Rosjanom zrobić tam ciepło. Poza tym widać odnowę islamu, w każdej taksówce wiszą wersety z Koranu, pojawiają się już kobiety z zasłoniętymi twarzami… Tego bym się bał, a Baszkiria to przełakomy kąsek, z powodu ropy.