Rosja się kończy. Przejeżdżamy przez południową prowincję Baszkirię, która zupełnie nie pasuje do  całej reszty kraju. Aż dziw, że nie odłączyli się od Moskwy po 1990 roku. Muzułmańscy Baszkirzy zachowali własny język, ich osady mają oryginalny styl architektoniczny. Wszystko wygląda jakoś pogodniej, porządniej. Prowincja posiada też bogate złoża, m. in. ropy. Duża autonomia Baszkirii to być może cena, jaką Rosja musiała zapłacić, aby zniechęcić prowincję do całkowitej separacji.

DSC_0150
Wioska w Baszkirii
DSC_0011
Wioska w Baszkirii
DSC_0138
W Baszkirii krowa rozpasała się niemal jak w Indiach. Ślina leci nam na myśl o steku. Niestety, gdy pytamy gdzie można kupić świeżą wołowinę patrzą na nas, jakbyśmy zapytali o lody Bambino w środku Syberii: krowy się ubija się przecież tylko zimą, bo latem mięso się psuje.
DSC_0142
Tym razem krowy zdecydowanie przegięły…

Ural się wypłaszacza. Jeszcze faluje, zakręca, ale z minuty na minutę słabiej i słabiej. Od południa coraz częściej uderza w twarz podmuch gorącego, suchego powietrza. Drzewa rzedną i zamieniają się w kolczaste krzewy, płowieją trawy. Tylko jeden dzień jazdy, a odnosimy wrażenie, że przenieśliśmy się w kompletnie inny rejon świata.

W Orsku, gdzie przekraczamy granicę, czujemy już zapowiedź Azji Środkowej.  Tętniący życiem bazar, chaotyczny ruch na drogach, klaksony, sterty owoców, aromat grillowanych szaszłyków…

DSC_0161
Ostatnie drzewa
DSC_0167
Im bliżej Kazachstanu, tym więcej końskich stad
DSC_0004
Rosja żegna nas wysypem poziomek.
DSC_0143
Uralskij Mastier – teraz już należy się 🙂

Odprawa przebiega bez jakichkolwiek problemów. Rosyjski formularz na wjazd motocykli rozciąga się również na Kazachstan, więc cała procedura ogranicza się wyłącznie do stempla w paszporcie. Miło, sprawnie.

Kazachstan wita nas… plagą szarańczy. Nieopodal drogi ciągną się pola pszenicy, stąd chmary latających, czerwonoskrzydłych koników. Jest ich nieco mniej niż babeczek na Uralu, lecz ich uderzenia bolą, nie wspominając o tym, że zawartość szarańczy niewiele różni się od zawartości babeczki. Na szczęście trwa to tylko 50 km. Mówią nam, że teraz jest już po wszystkim, bo zrzucili trutkę z samolotu, dwa tygodnie temu to dopiero był wysyp szarańczy!

Wkoło po horyzont gorąca pustynia, czasem tylko wznoszą się kopalniane hałdy. Bezpowrotnie zniknęły rosyjskie zielone lasy. Jakimś cudem udaje nam się znaleźć kawałek niewyschniętej rzeczki ze zdumiewająco czystą wodą. Nasza pierwsza noc w nowym kraju…

DSC_0124
Orsk. Samolot jak samolot, ale jaki podest!
DSC_0140
Pierwsze wrażenia z Kazachstanu.
DSC_0152
Pierwszy nocleg w Kazachstanie
EEDSC_0145
Nasza prywatna kałuża na pustyni

 

You may also like...

4 Comments

  1. Rozumiem, że w Kazachstanie skończył się Internet 🙂

    Tęsknimy 🙂

  2. Nikos, piekny komentarz wyrazajacy wole ludu 😉
    Z mapy wynika ze sa juz w Kirgistanie, musi byc arcyciekawie i brak netu 🙂

  3. Byłem w Baszkirii kilka razy. U nich jest etniczny pat, bo żadna z trzech grup narodowych (są jeszcze Tatarzy) nie jest w większości. Natomiast Rosjanie są (jak zwykle) aroganccy i przeświadczeni o swojej wielkiej roli w Baszkirii. Jak Tatarzy się spikną z Baszkirami, to może się Rosjanom zrobić tam ciepło. Poza tym widać odnowę islamu, w każdej taksówce wiszą wersety z Koranu, pojawiają się już kobiety z zasłoniętymi twarzami… Tego bym się bał, a Baszkiria to przełakomy kąsek, z powodu ropy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.