Dzikie zwierzęta… Często ludzie pytają nas, czy śpiąc pod namiotem nie boimy się, że nas napadną niedźwiedzie, pumy, wilki? Wtedy z pobłażliwością doświadczonego harcerza odpowiadamy, że przecież dzikie zwierzęta już dawno zostały zjedzone albo zamienione na futrzane czapki i płaszcze, że niezwykle trudno jest je spotkać w naturze. Wilki? Wszak to niezwykle płochliwe stworzenia, czy ktokolwiek widział na żywo wilka? Przecież one boją się ludzi, a legendy o agresywnych sforach powstały, żeby straszyć niegrzeczne dzieci!
Pewnego dnia przyjeżdżamy do Tash Rabat, ukrytych wśród gór ruin XV – wiecznego karawanseraju. Wjeżdżamy motorkami na pobliskie wzniesienia wysoko jak tylko się da, w miejsce, z którego roztacza się piękna panorama na otaczające szczyty. Rozbijamy namiot, pichcimy kolację. Zmęczeni kładziemy się spać.
Jesteśmy dosyć wysoko, lekko boli głowa i wiercimy się niespokojnie w śpiworach. Nagle nieopodal namiotu, wśród ciemnej nocy, słyszymy jakieś podejrzane dźwięki. Bartek zapala czołówkę i wychyla głowę na zewnątrz. Za chwilę chowa się do środka z niewyraźną miną.
– Co to?
– No nie wiem, chyba wilki….
– Jakie znowu wilki? Wilki powinny przecież się nas bać…
– Niby tak, ale widziałem takie ślepia świecące nisko przy ziemi. Jakby się cholera skradały. To teraz może ty wyjrzyj ocenić?
Nie ma mowy. Nigdzie się nie ruszę. Okopiemy się w namiocie i będziemy walczyć o życie.
– Dużo ich było?
– Trochę było, dokładnie nie policzyłem.
– Wiesz, to na pewno przez tę kolację. Zwabił je zapach! Ale to dziwne, że akurat tu przylazły, skoro w dolinie mają tyle owiec – w naszej szeptanej konwersacji pojawiają się nutki paniki.
Przypominam sobie miejscową legendę, według której czterdzieści owdowiałych kobiet pojęło za mężów wilki, z których to związków narodzili się Kirgizi. Taaak, w tym kraju ryzyko spotkania z wilkiem musi być całkiem realne.
Tymczasem szmery przybliżają się do nas, po chwili znowu nieco oddalają.
Zbierając w sobie całą odwagę, z walącym sercem uchylam płachtę namiotu. Właśnie wzszedł księżyc i oświetlił polanę. Kilka metrów od nas, tuż nad ziemią, połyskują ślepia… stada koni skubiących z apetytem trawę…
A Yeti już spotkaliście? Podobno też się tam gdzieś kręci 🙂 Miło Was znowu słyszeć. I to z tak pięknych miejsc.
Ueeeee czytałem z zapartym tchem – i taki suchar na koniec… 😉
Czadowo :-)))
Bartek, te Twoje modne okulary.. Piotrusiowi też się takie zamarzyły 😉
Pozdrawiamy !
DiP i Kasia ;]
Daria, ja chętnie je przehandluję 😉 Marta