Środek Meksyku, w szczególności dystrykty otaczające miasto Meksyk (takie jak Michoacan, Guanajuato czy Queretaro) słyną z urokliwych postkolonialnych miasteczek. Z reguły są położone wysoko, około 2000 npm, gdyż powstały jako zaplecze hiszpańskich kopalni. W każdym piękna katedra, plac (zocalo), stare drzewa, piękne hacjendy. Jedno ładniejsze od drugiego, każde stara się otrzymać status tzw. pueblo magico, czyli włączyć się do rządowego programu pozwalającego zasilić ratusz subwencjami na rozwój lokalnej kultury i konserwację architektury. Trwa tu w związku z tym swoisty konkurs piękności. Wszystkich tych perełek odwiedzić nie sposób a i my nie mamy za bardzo „miejskich” dusz, wybraliśmy więc sobie kilka na naszej trasie aby doznać kolonialnego klimatu.

Taki fotograficzny przegląd kilku miasteczek, w których się zatrzymaliśmy.

Pierwsze – Patzcuaro. Główna atrakcja to wycieczka łódką na wysepkę na środku jeziora:

Centrum Patzcuaro
Centrum Patzcuaro. Dużo tu urokliwych knajpek z rewelacyjną kawą.
Centrum Patzcuaro. Na święta artyści stworzyli instalacje przedstawiające różne elementy kultury regionu. Tu – taniec staruszków.
Centrum Patzcuaro, świąteczne instalacje z regionu słynącego z produkcji słomianych przedmiotów.
Centrum Patzcuaro
Centrum Patzcuaro
Centrum Patzcuaro
Bazar w Patzcuaro
Wyspa Janitzio na jeziorze Patzcuaro
Łódka na wyspę Janitzio na jeziorze Patzcuaro
Łódka na wyspę Janitzio na jeziorze Patzcuaro, główne zajęcie dzieciaków to próby złowienia małych rybek w siatki
Wyspa Janitzio na jeziorze Patzcuaro. Tak kiedyś łowiono tu ryby.
Jezioro Patzcuaro.
Dziś nikt już tak nie łowi, rybacy podpływają do łódki, ustawiają się w najatrakcyjniejszych pozach i najlepszym świetle, zastygają, aby zdjęcia nie były poruszone, a potem podpływają po peso.
Cmentarz na wyspie Janitzio, podobno w Święto Zmarłych jest tu niesamowita impreza
Jest i towarzystwo dla Zośki…
Wyspa Janitzio na jeziorze Patzcuaro
Tancerze odpoczywają po po pokazie tańca staruszków, wyspa Janitzio na jeziorze Patzcuaro
Smażone rybki, dawniej tradycyjna potrawa na wyspie Janitzio
Zośka zwiedza wyspę
Stąd będzie najlepszy widok
A potem ziuuuuuu!
Seria „Dla Babci”
Nocleg w budce w mieście potrafi być miły
Ruiny nadjeziorem Patzcuaro

Kolejny postój to Guanayuato. Chyba nasze ulubione miasto. Spore, położone na wielu wzgórzach, pod którymi z latach 50-ątych wykopano tunele aby ułatwić poruszanie się po centrum. Tuneli jest teraz 33 i na prawdę można dzięki nim sprawnie poruszać się po mieście.

Guanayuato
Guanayuato
Guanayuato
Guanayuato
Tunele w Guanayuato
Tunele w Guanayuato
Guanayuato jest pełne bardzo wąskich ulic
Wąskie ulice Guanayuato
Nawet schody trzeba budować tak, aby zaoszczędzić trochę chodnika
Balkon na Ulicy Całusów – legenda głosi, że niechciany przez rodzinę oblubieniec wynajął mieszkanie vis a vis swej wybranki aby mogli się migdalić przez balkony w wąskiej ulicy.
Centrum żyje
jedna z miliona knajp w Guanajuato
Palarnia kawy – jeszcze w tunelu zapach był tak boski, że jak w transie namierzyłam kawiarnię. „-Powinni wymyślić męskie perfumy o zapachu kawy, byłyby lepsze niż każdy afrodyzjak” – mruczę. „- A baby powinny nacierać się piwem”..
Przerwa
Ulice w Guanajuato
Wiele osób to wkurza, ale ja uwielbiam meksykańską uliczną reklamę: samochody z głośnikami obwieszczające, że nadjeżdża „panadero con el pan” czy najlepsze „queso” w mieście. Tu akurat rzeźnik zachwala swoje kiełbasy
Guanajuato to miasteczko uniwersyteckie i mocno imprezowe. Słynie z tzw. „callejoneadas” – kilku przebranych grajków ciągnie za sobą przez ulicę podrygujący korowód. Idea super ale prawdę mówiąc trochę to wyglądało jak naciągana zabawa dla turystów, miejscowi nie uczestniczyli w tym.
W sylwestra w katedrze sporo ludzi. Przychodzą tu poświęcić laleczki symbolizujące Jezusa.
Jezuski gotowe do poświęcenia
Ostatnie chwile 2016 roku. Zapakowaliśmy Zośkę do wózka, zapatuliliśmy w śpiwór i na miasto.
Dopiero fajerwerki i spadające z nieba kolorowe karteczki ocuciły Zochę

Ostatnie miasteczko na naszej kolonialnej trasie to słynne San Miguel de Allende. Uważane za najpiękniejsze, najbardziej zadbane w okolicy itp itd, dla nas było trochę sztuczne. Większość mieszkańców stanowią Amerykanie, którzy wykupili tu rezydencje. Odnowili kamienice, pootwierali kawiarnie i galerie sztuki różnorodnej. Ładne to, ale hmm… mało meksykańskie. Może zresztą nasze oczy przyzwyczaiły się już po prostu przez ostatnie tygodnie do miejskich pocztówkowych widoków i skończył nam się zapał do szwendania się po urokliwych ulicach. Postanawiamy zmienić niego otoczenie, co w Meksyku nie jest trudne, tyle tu różnych atrakcji na każdym kroku…

San Miguel de Allende
San Miguel de Allende
San Miguel de Allende

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *