Ostatni przystanek w Nikaragui to pacyficzna miejscowość San Lorenzo. Marcowe temperatury zwalają z nóg więc przyjemnie będzie schłodzić się w oceanie.
Rankiem na plaży niespodzianka – wykluły się żółwiątka i zaczęły heroiczny marsz do morza. Większość miotu niestety skazana jest na śmierć, giną zjedzone przez psy i drapieżniki zanim dotrą do wody. W Nikaragui powstało wiele ośrodków ratujących żółwie choć trzeba przyznać, że priorytetem wielu z nich jest nie tyle ochrona gadów co organizowanie kosztownych wycieczek dla turystów, w trakcie których mogą wziąć żółwika na ręce i wrzucić do wody. Zosia była bardzo niepocieszona gdy pewien czas temu odmówiliśmy udziału tego rodzaju sesji więc teraz szaleje ze szczęścia że udało jej się zobaczyć maleństwa.
Rankiem na plaży niespodzianka – wykluły się żółwiątka i zaczęły heroiczny marsz do morza. Większość miotu niestety skazana jest na śmierć, giną zjedzone przez psy i drapieżniki zanim dotrą do wody. W Nikaragui powstało wiele ośrodków ratujących żółwie choć trzeba przyznać, że priorytetem wielu z nich jest nie tyle ochrona gadów co organizowanie kosztownych wycieczek dla turystów, w trakcie których mogą wziąć żółwika na ręce i wrzucić do wody. Zosia była bardzo niepocieszona gdy pewien czas temu odmówiliśmy udziału tego rodzaju sesji więc teraz szaleje ze szczęścia że udało jej się zobaczyć maleństwa.