Mały biały domek nigdy się nam nie śnił. Ale skoro staliśmy się ostatnimi czasy tak zwaną rodziną, przyszedł czas zmian.
W sierpniu 2014 roku pojawiła się mała Zośka. Z jej powodu na pewien czas motocykle trafiły do garażu. I choć podtrzymujemy opinię, że są one najlepszym środkiem do podróżowania, musieliśmy tymczasowo znaleźć kompromis.
Zaczynamy na rozruch nieco asekuracyjnie od Ameryki Północnej: Stany, Kanada. Po wakacjach w Arizonie i Utah w 2012 roku, skąd zresztą przywieźliśmy nasze DR-ki, którymi przejechaliśmy Azję Środkową i Bliski Wschód, zrewidowaliśmy swoje stereotypowe podejście do USA. To nie jest kraj dla starych ludzi, a przynajmniej nie tylko dla nich. Istnieje milion zakamarków, w których można się przepięknie zagubić, żyć po swojemu i pielęgnować najprzeróżniejsze szaleństwa. A przede wszystkim ściąnęła nas tu przyroda.
Pod koniec kwietnia lądujemy w Kalifornii. Musimy zorganizować sobie środek transportu. Coś, w czym będzie można nie tyle spać ale wręcz żyć przez pół roku z kilkumiesięcznym dzieckiem. Zadanie trudne, bo i chciałoby się z jednej strony odrobiny wygody, a z drugiej warto by było zachować co nieco „stajla”, żeby znajomi nie plotkowali z politowaniem, że „Byledaleje to się teraz do kampera przesiadły” i ogólnie żeby się człowiek nie wstydził z tego wysiadać.
Trwają wielkie poszukiwania. ślęczymy nad „craigslist” czyli amerykańskim portalu ogłoszeniowym. W międzyczasie trochę zwiedzamy wynajętym samochodem. Zośka przechodzi inicjację namiotową. Spisuje się dzielnie mimo że w nocy w górach temperatura spada do zera. Trzeba jednak przyznać, że rozkładanie i składanie obozu, które zawsze zajmowało nam za dużo czasu, teraz trwa jeszcze dłużej. Dzień w dzień przez parę miesięcy byłoby to zbyt męczące. Musimy mieć coś, co zapewnia sprawniejsze pakowanie.
Pierwsze dni w Los Angeles:
Potem ruszamy w plener do Parku Narodowego Yoshua Tree:
Mamy wreszcie rozwiązanie. Pick-up 4×4 a na tym zamontowana niewielka B U D K A z rozkładanym dachem. Owszem, tu mówią na to niestety „pop –up truck camper”, ale powtórzmy: TO NIE KAMPER, TO B U D K A. Więc niech się nikomu nie wymsknie…
Ale czad! Mam nadzieję, że blog będzie regularnie aktualizowany o o wasze przygody z US! 🙂
Alez niespodzianka ze pojawil sie nowy wpis, dzieki!!!
M
A w fotelik zaopatrzyliście się już na „kuźniara” ;)?
Haha, no pewnie, i wszystko zwrócimy w Walmarcie przed wyjazdem;)
Fantastycznie! Udanej wyprawy 🙂 I czekam na kolejne wpisy o waszych przygodach.
Świetna budka! 😉
Udanej podróży. Czekamy na kolejne wpisy!
Ale niespodzianka z tym wpisem cieszę się,że znowu z wami trochę ” popodróżuję” dodam,że bardzo podoba mi się wasz nowy dom. Pozdrawiamy serdecznie i czekamy na nowości.
Piękna budka!
Świetne rozwiązanie! Wygląda na bardzo komfortową budkę 🙂
Powiem szczerze że w środku więcej miejsca niżbym się spodziewał… Fajne że jest miejsce na podłodze dla pociechy, bo chyba się już powoli sama przemieszcza, co? Prześlijcie fotkę jak sama pierwszy raz wstanie przytrzymując się… kanapy – obstawiam że będzie to kanapa 😉
Wow! Dajecie czadu, nic Was nie powstrzyma! Jesteśmy świeżo zainspirowani Waszą książką, teraz widzimy nowy etap życia, a Wy dalej – byle dalej! Extra, dużo mocy, zdrowia, niegasnącej energii! Kiedyś się spotkamy 🙂
„mały biały domek” – przecudny i niezwykły. Trzymajcie się. Powodzenia
I my pozdrawiamy mocno! To niezwykłe, ale znów nam się w pewien sposób zupełnie przypadkowo krzyżują z Kubą ścieżki… Właśnie poznaliśmy – póki co tylko emailowo – pana Witka z Inland Empire niedaleko Los Angeles, który niespodziewanie spytał, czy zetknęliśmy się kiedyś z Kubą:) Mały ten świat…
Super wóz!!! Napatrzyliśmy się w USA na przeróżne rozwiązania, ale pickup 4×4 z budą, szczególnie w lekkiej wersji pop-up, wydaje się wprost idealny na amerykańskie bezdroża. Jeśli kiedyś znowu pojedziemy na dłużej, to na pewno będziemy chcieli mieć coś takiego!
Tym razem spędziliśmy z córką kilka miesięcy pod namiotem i faktycznie nawet w lecie na dużych wysokościach potrafiło być naprawdę zimno, uratowały nas ciepłe śpiwory i ognisko z rana. Dużym namiotowym minusem była też dla nas zerowa odporność na tryliony kolców na pustyniach, a dla takiego pickupa wszyskie miejsca są po prostu drive-in:) Ciekaw jestem, co o budce powiecie za parę miesięcy;)
Liczyłem na coś takiego…
http://jbzd.pl/obr/267388/camper
Czadowo!
Można prosić o garść praktycznych informacji co do zakupy samochodu?