Pewnie zastanawiacie się czasem, jak to jest mieć dom na czterech kołach? Gdzie spędzać noc w Afryce, jak znaleźć bezpieczny kemping? Czy to dobry pomysł gdy podróżuje się z dzieckiem? A co z łazienką?

Wbrew pozorom to całkiem łatwe, o wiele wygodniejsze niż poszukiwanie hotelu. Do tego mamy własne czyste łóżko i pościel, a z tutejszymi pokojami hotelowymi różnie bywa. Możliwości jest kilka. Często po prostu skręcamy w boczną dróżkę, najlepiej tak, aby nikt tego nie widział, i szukamy spokojnego, jak najmniej widocznego miejsca na obóz. Najlepiej pod drzewem czy wśród krzewów, wtedy jest szansa na trochę cennego cienia. Oczywiście o świcie zawsze złożą nam wizytę jakieś ciekawskie dzieciaki czy pasterze, jednak noc mija spokojnie. Czasami udaje się wyszukać miejsce nad wodą, choć zwykle brzegi rzek są tu najgęściej zaludnione więc odpadają. Gdy nie znajdziemy rzeki ani jeziorka, korzystamy z własnych zapasów wody. Nasz kamper jest wyposażony w 60-litrowy zbiornik i zewnętrzny prysznic co wystarczy, żeby przy w miarę rozsądnym używaniu pić, gotować i myć się przez 2-3 dni. Wierzcie lub nie, ale w całej tej podróży na palcach jednej ręki można policzyć noce, gdy poszliśmy spać „na brudasa”.

Druga opcja, zwłaszcza tam, gdzie jest większe zaludnienie, to spytać właścicieli jakiegoś gospodarstwa, czy nie będzie im przeszkadzało, jeśli staniemy na ich terenie.

Wreszcie, gdy mamy ochotę na trochę więcej komfortu i porządniejsza kąpiel, można znaleźć kempingi zorganizowane. Ich standard jest rozmaity. Bywa, że prowadzą je Europejczycy, którzy wyemigrowali w te strony. Innym razem właściciel restauracji czy hotelu pozwala za opłatą stanąć na swoim terenie i skorzystać z łazienki. Takie miejsca można znaleźć na portalach podróżniczych albo dowiedzieć się o nich od innych turystów.

A Zośka? Ma teraz cztery lata. Nazywa kampera domkiem. Ma w nim swoją bazę, miejsce na zabawki i książeczki. Bardzo lubi urzędować na rozłożonym kocyku, rysować i wykonywać różne ręczne prace z tego, co akurat znajdziemy dookoła. Niekiedy nalega, abyśmy pojechali na kemping zorganizowany, bo wie, że tam jest spora szansa na basen, towarzystwo innych dzieci a nawet zdarza się zakazany owoc – telewizor. Zresztą gdy trafimy na miejsce, gdzie młoda dobrze się bawi, zostajemy tam dłużej, aby nie zmęczyła się ciągłym przemieszczaniem. Oczywiście tęskni za dziadkami, kuzynami, przedszkolem i cieszy się, że do nich powoli wracamy, ale mimo to mamy wrażenie, że nasz sposób życia i Zośce daje jej dużo frajdy.

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.