Godzina jazdy motorem, z czego 3 km w górę i z nadmorskich upałów przenosimy się do ośrodka narciarskiego Sierra Nevada. Całe przedsięwzięcie traktowaliśmy z przymrużeniem oka, nie nastawialiśmy się na poważniejszą jazdę. Ale ku naszemu zaskoczeniu nagle znaleźliśmy się w regularnym niemal alpejskim kurorcie, z fantastycznym śniegiem i dziesiątkami kilometrów tras!
Trzy dni białego szaleństwa. Ostatniego dnia o poranku miny nam jednak zrzedły. W nocy trochę popadało i droga dojazdowa kompletnie zlodowaciała. Nie ma opcji, żeby wydostać się stąd motorem… Na szczęście do wieczora słońce roztopiło lód, kolację zjadamy już w krótkim rękawku.