Gdy pytaliśmy naszych znajomych z Emiratów, gdzie warto pojechać, wszyscy jak jeden mąż wysyłali nas do Omanu. „You will love it”, powtarzali za każdym razem. I mieli rację. Oman to nasze wielkie odkrycie na Półwyspie Arabskim.

W porównaniu z Emiratami wydał nam się zwyczajny i bezpretensjonalny. Ropa nie tryska tu jak gejzer i pieniądz nie poprzewracał miejscowym w głowach. Mimo że emigracja zarobkowa z Indii, Pakistanu, Afganistanu i Bangladeszu podobnie jak w Emiratach jest ogromna, Omańczyków żadna praca nie hańbi i zatrudniają się we wszystkich zawodach. Wprowadzono nawet zasadę tzw. „omanizacji” zgodnie z którą każda firma musi zatrudniać ponad 50% rodowitych obywateli.
– Bywa przez to ciężko z dyscypliną i motywacją miejscowych – narzeka Mark, Niemiec i menager hotelu w Muskat – Omańczycy wiedzą, że utrzymają posadę niezależnie od tego, jak będą pracować. A nawet jeśli jedna firma ich wyrzuci, z łatwością znajdą za chwilę zatrudnienie w nowej.
Tak czy inaczej w Omanie czujemy się dużo swobodniej, jest na pewno miejscem bardziej przystępnym. I przede wszystkim  idealnym do jazdy bezdrożami i dzikich kempingów. Słowo klucz do poznania kraju brzmi: w a d i.

Wadi to wąska dolina otoczona stromymi skałami, którą płynie stały lub okresowy strumień. Słodka woda w tych suchych i nieurodzajnych stronach jest prawdziwym skarbem a tam, gdzie się pojawi, wyrastają zielone oazy, w których uprawia się przede wszystkim daktyle. Miejscowi rozwinęli też specjalny starożytny system nawadniania w postaci kanałów zwanych falehami. Przez dwa tygodnie jeździmy po górach, palimy ogniska, kąpiemy się w strumykach. Są wadi sławne, opisane w przewodnikach i częściej odwiedzane, ale jest też mnóstwo bezludnych miejscówek, gdzie od dawna nie stanęła ludzka stopa, można rozbić namiot i mieć całą dolinę tylko dla siebie. Jednego sławnego wadi, mimo że jest często zatłoczone, nie wolno jednak ominąć. Nosi swojsko brzmiącą nazwę: Wadi Shab. Po kilkudziesięciominutowym  trekkingu szlak zaczyna prowadzić przez strumień, którym trzeba płynąć, aż dotrze się do wąziutkiego przesmyku skalnego. Żeby się przez niego przecisnąć, należy do połowy zanurzyć głowę, gdyż pod powierzchnią przejście jest odrobinę szersze. Po chwili wynurzamy się w wypełnionej wodą jaskini, z której wspinamy się po wodospadzie na powierzchnię i odpoczywamy na rozgrzanych kamieniach. A z powrotem? Tak samo, przy czym zamiast schodzić po skałach można po prostu odbić się wskoczyć do jaskiniowego jeziorka!

DSC_0120
Wadi sylwestrowe, gdzie witaliśmy nowy rok z Anią i Krisem, parą Niemców podróżujących starym Landroverem.
DSC_0090
Cenna woda w jednym z wadi
DSC_0111
W wadi
DSC_0145
Oaza wśród gór, gdzie uprawia się palmy daktylowe
DSC_0180
Wadi Bani, jeden z najładniejszych górskich przejazdów, ale niezbędny napęd 4×4 lub oczywiście motor.
DSC_0031
Wąwóz w północnym Omanie
DSC_0447
Faleh, system służący do nawadniania upraw
DSC_0142
Niekiedy strumienie były wyschnięte, ale coś się znalazło w starej studni
DSC_0567
Wodospad w Wadi Tiwi
DSC_0505
W jednym z wadi
DSC_0101
W dole nad wodą nasz kemping

You may also like...

5 Comments

  1. Wow, robi wrażenie! I rewelacyjny film- bardzo dobrze się go ogląda. Czekam na kolejne wpisy 😉

  2. Super! Więcej filmów! 😉

  3. Pięknie! Byle (tak) dalej! 🙂

  4. Pięknie! Byle (tak) dalej! Pozdrawiam serdecznie!

  5. HI
    welcome back
    now i have a clear idea about your time in Oman and am happy you enjoyed your time. looking forward to meet you some where in our small world.
    Ride Safe and bee in touch
    Regards
    Saleh Alsharif
    Dubai RIDERS

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.