Jeszcze raz zerknijcie na mapę. Zobaczcie, że Senegal składa się z dużej części północnej, oddzielonej od południa klinem Gambii. Teraz chcemy Was zabrać właśnie do tej niedużej, najpiękniejszej i najciekawszej, południowej części kraju. Nazywa się Casamance.
W regionie Casamance co pewien czas nasilają się ruchy separatystyczne. Silniejszy konflikt zakończył się w 2014 od tego czasu jest raczej spokojnie. Teraz jednak sytuacja jest nieco napięta, bo trwają wybory. Mimo że zwycięstwo dotychczasowego prezydenta Sall’a Macky’a jest w zasadzie przesądzone, tu, na południu, nie jest on delikatnie rzecz ujmując faworytem. Na ulicach dużo wojska, choć bardziej na wszelki wypadek, ryzyko rozruchów nie jest znaczne.
Postanawiamy znaleźć sobie kawałek plaży, zaparkować na kilka dni budkę, najeść się ryb i pogrzebać w piachu. Nie jest to takie jednak proste. Większość wybrzeża już zdążyli już wykupić obcokrajowcy, głównie Francuzi, pobudowano tam wille lub hotele. Znalezienie niezagospodarowanej plaży z bajki nie będzie łatwe.
Szczęście nam tym razem sprzyja. Za jednym z nadmorskich płotów widzimy ogromny teren, na którym wprawdzie trwa budowa kilku willi ale raczej niewiele się dzieje. Jest telefon do zarządcy więc dzwonimy spytać, a nuż pozwolą skorzystać ze swojego uroczego trawnika przy oceanie. Zgadzają się. Za kilka lat jak dobrze pójdzie powstanie tu ekskluzywne kondominium, póki co przygotowano willę prezentacyjną. Możemy testować jej basen i rozstawić się na pagórkowatym terenie. Żyć nie umierać, mamy swoje luksusowe wakacje za jeden uśmiech.