Pora deszczowa coraz mocniej daje o sobie znać, nie ma dnia bez ulewy co uprzykrza kemping, choć wciąż można złapać jeszcze trochę słońca. Kończy się też Ameryka Środkowa, dalej już tylko nieprzejezdna Darien Gap dzieląca Panamę od Kolumbii – aby się tam dostać, trzeba byłoby nadać budkę statkiem.
Po siedmiu miesiącach od powrotu do Cancun i łącznie po półtora roku w Ameryce Środkowej oraz Meksyku, po długich dyskusjach gdzie udać się dalej postanawiamy wysłać budkę do Europy, statkiem ro-ro do Gdyni. Żegnamy nasz pojazd w porcie Manzanillo po wschodniej stronie Kanału Panamskiego, sami udajemy się do miasta Panamy, skąd za kilka dni polecimy do domu!
Jeszcze tylko ostatni smaczek – przesiadka w Stambule. W cenie transferowego biletu lotniczego transport do centrum i zwiedzanie. Postanawiamy zostać na noc i polecieć następnym samolotem. Koniec podróży trzeba sobie jakoś osłodzić, a nic się do tego tak dobrze nie nadaje jak tureckie baklawy.
Wiosnę i lato spędzimy już niemal tradycyjnie (odkąd pojawiła się Zosia) w Polsce. Zatem do usłyszenia jesienią!