Kazachstan składa się w przeważającej mierze z pustyni i stepów. Dziś przecinają je całkiem dobrze przygotowane drogi. Jedyna rzecz, o którą musi zadbać podróżny, to odpowiednia ilość paliwa, ale w dawnych czasach przeprawa z Rosji do Azji Środkowej była nie lada wyczynem.
W środku Kazachstanu, strzeżone tysiącami kilometrów piachu i suchych traw, mieści się miasto Bajkonur, w którym znajduje się kosmodrom. Stąd wyleciała w kosmos Łajka, po niej Gagarin i inni kosmonauci. Obecnie wypuszcza się stąd wszystkie promy kosmiczne, z Bajkonuru od pewnego czasu wyruszają w przestworza turyści. Bajkonur powstał w 1955 roku i od razu uczyniono z niego miasto zamknięte, otoczono betonowym murem i kolczastym drutem. Po uzyskaniu niepodległości przez Kazachstan Bajkonur na chwilę otwarto, wówczas zaczęła do niego ściągać ludność z okolicznych osiedli. Potem Rosja wydzierżawiła na 50 lat teren od kazachskich władz, Kazachów wyrzucono i miasto ponownie zamknięto.
Bajkonur, jak wszystko co kosmiczne i zakazane, budzi wielką ciekawość. Bardzo chcieliśmy zajrzeć za mury. Teoretycznie jest to możliwe, da się zorganizować wycieczkę przez moskiewskie biuro, z paromiesięcznym wyprzedzeniem i za cenę kilkuset dolarów. W tej sytuacji pozostanie nam więc tylko tęsknie wzdychać mijając po drodze ogrodzenie zakazanego miasta.
Po opuszczeniu Aralska zatrzymujemy się na nocleg nad turkusowym jeziorem położonym w środku pustyni. Jezioro jest nie lada rarytasem na tym surowym terenie, a że dziś sobota, ściągnęli nad nie wczasowicze ze wszystkich okolic. W pewnym momencie do naszego namiotu skrada się nieśmiało grupa młodych ludzi. W rękach dzierżą ogromne szaszłyki, wręczają je jako podarki, próbują po angielsku spytać, skąd jesteśmy. Gdy odpowiadamy po rosyjsku, radość jest wielka. Będzie zatem można normalnie, po ludzku poznakomitsa!
Natasza, Jura, Nadia i Alex to Rosjanie z Bajkonuru. Jura i Alex są inżynierami obsługującymi starty rakiet. Spędzamy razem wesoły wieczór, w trakcie którego oczywiście wypytujemy, jak to naprawdę żyje się w Bajkonurze.
– Jura, a może weźmiemy ich do środka? – rzuca Natasza o trzeciej nad ranem.
– Możemy spróbować jakoś to zorganizować, rano pomyślimy.
Idziemy spać i umawiamy się, że nazajutrz obgadamy szczegóły. Wstajemy przed ósmą. Obozowiska Rosjan nie ma. Przy naszym namiocie zostawili tylko na pożegnanie soczystego melona. Jesteśmy smutni i rozczarowani, jak dzieci, które pod choinką znajdują cukierki zamiast obiecanego roweru. Dopiero pół godziny później natrafiamy na przyczepioną do kierownicy motoru karteczkę: że przepraszają, ale w nocy bardzo zmarzli i ewakuowali się do domu, proszą, abyśmy zadzwonili jak będziemy dojeżdżać do oddalonego o 200 km Bajkonuru…
Po południu jesteśmy na miejscu. Jura wyjeżdża nam na spotkanie. Zostawiamy motorki w jakimś hangarze za murami Bajkonuru. Potem zjawia się człowiek, który jest naszą przepustką do środka miasta. To wysoko postawiony policjant, znajomy Jury. Umieszczają nas na tylnym siedzeniu samochodu, razem podjeżdżamy do bramy. Policjant z przedniego siedzenia macha strażnikom przed oczami plakietką, na widok której strażnicy rozstępują się i nie zadają dalszym pytań.
Bajkonur od środka nie specjalnie różni się od innych rosyjskich miast, które mijaliśmy po drodze. Ciągi komunistycznych bloków, w których upchnięto naukowców i inżynierów. Wyobrażaliśmy sobie, że takim, jak oni, w zamian za to, że godzą się zamieszkać w środku pustyni, gdzie latem panują czterdziestostopniowe upały a zimą smaga lodowaty wicher, władze zapewnią wyjątkowe warunki i wszystkie udogodnienia. Nic z tego, pracownicy kosmodromu wiodą zwyczajne, rosyjskie życie. Jedyne, co stanowi o kosmiczności Bajkonuru, to pomniki oraz nazwy sklepów i restauracji: Sputnik, Saturn, Luna. W centrum stoi wielki posąg Gagarina z podniesionymi, rozpostartymi ramionami.
– To nasz rybak – śmieje się Jura. Pokazuje, że taaaką rybę złowił.
Największą atrakcją jest umieszczony w parku Sojuz. Nie żadna atrapa, tylko prawdziwy, niewystrzelony w kosmos statek kosmiczny.
– Jak miałam kilka lat, to było nasze ulubione miejsce zabaw. Wdrapywałam się nawet do kabiny kosmonautów – pokazuje na drzwi mieszczące się 30 metrów nad ziemią. – Gdy mnie mama dorwała, miałam przechlapane – śmieje się Natasza.
Czy to Rosja właściwa, czy środek Kazachstanu, rosyjska gościnność pozostaje niezmienna. Szwendamy się po mieście, po chwili dołączają do nas inni znajomi Nataszy i Jury. Wysłuchujemy opowieści o „zapuskach”, czyli wystrzeliwaniu rakiet kosmicznych.
– Jura, a wódka w kosmos leci?
– Wielu rzeczy nie mogę wam powiedzieć, ale tego, że zabierają gorzałę, możecie być pewni.
– A gdybyś sam miał możliwość polecieć, to chciałbyś?
– W żadnym wypadku. Wystarczy, że na co dzień oglądam, jak to wszystko działa. Nie zaryzykowałbym…
Namawiają nas, żebyśmy zostali w Bajkonurze jeszcze tydzień, zaczekali do startu rakiety, postarają się zorganizować nam przepustkę na platformę startową. W rezultacie umawiamy się, że jeśli uda się z przepustką, zostawimy motorki gdzieś po drodze i wrócimy do Bajkonuru pociągiem na jeden dzień obejrzeć „zapusk”.
Procedura opuszczania Bajkonuru następuje przy zachowaniu wszelkich reguł konspiracji. Najpierw jedziemy taksówką pod uszkodzony kawałek muru. Potem przełazimy przez niego z bagażami, następnie zasuwamy z całym majdanem do hangaru po motory.
Niestety po paru dniach dostajemy sms-a od Jury, że na oficjalne pozwolenie trzeba czekać 3 miesiące, a bez niego na platformę nie da się wjechać. Trochę żal, ale i tak mamy poczucie wykonania 200% naszego podróżniczego planu.
* Imiona bohaterów na wszelki wypadek zostały zmienione.
Dopiero teraz odkryłam że to nowa podróż! Na początku myślałam, ze na fb pojawiają się jakieś odwołania do poprzedniego wyjazdu. I jakie było moje miłe zaskoczenie że to nowość!! Od razu przeczytałam wszystkie wpisy. Póki co motylki i Bajkonur to moje hity 🙂 Bardzo się cieszę, że mogę ponownie śledzić Waszą podróż. Za pierwszym razem byliście inspiracją dla mnie do wyjazdu – niestety tylko na 6 m-cy (nawet przez wspólnych znajomych doradzaliście nam w sprawie kupna samochodu w Australii).
Ekstra że znowu jesteście w drodze, z radością będę śledziła wpisy i życzę Wam powodzenia, wielu niesamowitych przygód i ciekawych ludzi na drodze!
powiedziec ze macie szczescie, to malo! fascynujaca wizyta!
Piękne zapuski i lądowania:
Expedition 37
http://www.flickr.com/photos/nasahqphoto/sets/72157635797149605/
Expedition 37 (landing only)
http://www.flickr.com/photos/nasahqphoto/sets/72157637544247886/
Expedition 38
http://www.flickr.com/photos/nasahqphoto/sets/72157637334451514/
Woooow!!!!! Ale super się powiodło!!!! Marzymy z mężem o tym!
My się wybieramy do Kazachstanu w lipcu i bardzo chcemy pojechać do Bajkonuru…. Ech gdyby trafić na takiego Jure, Aleksa i Natasze 🙂
Może macie kontakty 😀
Imiona pozmieniane, nie chcielibyśmy robić im problemów, zresztą oni planowali jednak przeprowadzkę.Trzymam kciuki 🙂