Wizyta na bazarach to z jednej strony obowiązek, z drugiej strony rozrywka. Przeważnie gotujemy sami więc musimy zrobić zakupy, ale jest to też dobra okazja, żeby pogawędzić z ludźmi, przyjrzeć się zwyczajom, spróbować czegoś nowego.

Senegalski i gambijski bazar nie jest jednak tak  bogaty jak marokański. Warzywa są przeważnie małe i pokraczne, choć zazwyczaj bardzo smaczne i prawdopodobnie niezwykle ekologiczne. Podstawowy kłopot to ich przechowywanie. Pomidory czy bakłażany jest sens kupować tylko wcześnie rano, gdyż koło południa, gdy temperatury przekraczają trzydzieści stopni, zamieniają się w przecier. Warzyw nie kupuje się przy tym na kilogramy, podawana jest cena za puszkę czy koszyczek, w którym odmierzana jest kupowana ilość. Najczęściej zawartość takiej puszki czeka już przygotowana w postaci małego stosiku. Natomiast sklepiki z suchymi produktami, takimi jak ryż, mąka, cukier, puszki itp. są zmonopolizowane przez  Arabów. Jest natomiast kłopot z kupowaniem mięsa. Mimo wszystko obawiamy się zaryzykować bazarowego rzeźnika. Mięso kupujemy rzadko, tylko gdy widzimy, że jest naprawdę świeże lub przechowywane w lodówce.

Na bazarze uwielbiam obserwować tutejsze kobiety. Choćby żar lał się z nieba a one musiały dźwigać wory kartofli, zawsze są pięknie kolorowo, błyskotliwie wystrojone i wypachnione. Schopping to dla nich też rodzaj rozrywki, okazja do pokazania się i spotkania ze znajomymi. I to noszenie wszystkiego na głowie… Trenuję tę sztukę co pewien czas ale chyba dla mnie na naukę jest już za późno. Podobno duże znaczenie ma tu inna konstrukcja ciała: Afrykanki mają znaczenie bardziej od Europejek wygięte plecy i wystające pupy, przez co łatwiej im balansować.

Często na naszej liście zakupów gości od pewnego czasu masło z orzechów ziemnych. Służy ono do przyrządzenia mafe, czyli  typowej zachodnioafrykańskiej potrawy, popularnej zarówno w Senegalu jak i w Gambii,  która podbiła nasze podniebienia. Jest to rodzaj gulaszu duszonego w sosie z orzechów ziemnych i pomidorów, zwykle z kawałkami wołowiny. Podaje się go z rozdrobnionym ryżem (tu wszyscy jedzą pokruszony ryż, trudno dostać inny). Zamówimy ją w prawie każdej jadłodajni, a my zaczęliśmy gotować ją sami w naszej kempingowej kuchni.  Najciekawszą częścią przygotowania mafe jest zakup sosu z orzechów. Skąd go wziąć? Oczywiście z bazaru. Należy kierować się w stronę huczącego diesla – to znak, że tam mieści się stoisko mielenia orzechów. Można przynieść własne lub kupić na miejscu.

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.