Jacek Ula i dzieciaki wyjeżdżają, znowu jesteśmy sami. Oj, kuszą te marokańskie szutry! Dużo ich w górach Antyatlasu. Sceneria rodem z Dzikiego Zachodu. Dla tych, którzy kochają bezdroża, to idealne i łatwo dostępne dla Europejczyków miejsce.  Sam Atlas tym razem omijamy, bo ośnieżone stoki średnio zachęcają do kempingu. Tylko czasami, gdy mijamy motocyklistów, gdzieś tam w głębi lekko ukłuje…

Zaliczamy też dwie atrakcje, które ominęliśmy podczas pierwszej podróży do Maroka: wąwozy Dades i Todra u stóp Atlasu. Oba piękne, ale najbardziej utkwił nam w pamięci 40-kilometrowy skrót przez góry pomiędzy tymi wąwozami. Najpierw wspinaczka na dwa tysiące metrów, potem przejazd po kamienistym dnie rzeki, po którym posuwamy się z prędkością 10 km/h. Tu nocujemy. Po zachodzie temperatura raptownie spada, nad ranem zarejestrowaliśmy -7 stopni. Kolejny dzień to wyjazd z dna rzeki na płaskowyż, gdzie droga się polepsza, skąd docieramy do wyasfaltowanego, przygotowanego do przyjęcia tabunu turystów wąwozu Todra.

Turystów jednak stosunkowo mało. W międzyczasie docierają bowiem złe wieści: w Atlasie podczas trekkingu górach bestialsko zamordowano dwie turystki a przerażające nagrania zamieszczono w internecie. Maroko, które uchodziło w świecie arabskim za oazę spokoju nie dotkniętą terroryzmem zostało zelektryzowane. Stanął przemysł turystyczny, istotne źródło dochodu. Ludzie odwołują wakacje. Wszędzie jeszcze więcej patroli niż zwykle, których – jak na państwo policyjne przystało – i tak do tej pory było pod dostatkiem. Zabójców złapano szybko, ale atmosfera pozostała napięta.

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.